fbpx

Nowa Lewica

image_intro_alt

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” nie bez kontrowersji

W 2011 roku Sejm RP przyjął ustawę, w której uznał zasługi organizacji i grup niepodległościowych, które po zakończeniu II wojny światowej zdecydowały się na podjęcie nierównej walki o suwerenność i niepodległość Polski. Jednak co roku święto, przypadające na 1 dzień marca staje się powodem do patrzenia na historyczne uogólnienia przez pryzmat wydarzeń dziejących się w konkretnych miejscach i rodzinach.

 

Przytaczamy poniżej historię zapisaną w pamięci Rodziny przewodniczącego toruńskiego SLD Krzysztofa Podgórskiego. Komentarze, jakie wpisano pod postem na Facebooku najlepiej oddają kontrowersyjność tego święta.

„Żołnierze wyklęci”, granaty i dziadek Bonifacy

Sympatyczny młodzian z motocyklem to mój dziadek po kądzieli, Bonifacy Szczepański. Rzecz się działa w roku 1945, we wsi Lasocin w Kieleckiem.

Zgodnie z dekretem o Reformie Rolnej z roku 1944, po wyzwoleniu tych terenów spod hitlerowskiej okupacji, latem do wsi przybyło dwóch geodetów.

Zatrzymali się w domu moich pradziadków, działaczy lewicy, członków Polskiej Partii Socjalistycznej. Prababcia Anna, sufrażystka, walcząca na początku XX w. o prawa kobiet, związała się z członkiem PPS w Warszawie Władysławem Szczepańskim, gdzie brali oboje udział w Rewolucji 1905.

Pradziadka Władysława, władze carskie aresztowały, osądziły i został wywieziony wraz innymi rewolucjonistami na Sybir. Na katorgę. Wrócił do kraju, po rewolucji październikowej 1917, aby walczyć o granice odzyskującej niepodległość Polski w wojnie polsko-bolszewickiej.

Osiedlili się pradziadkowie w Lasocinie, będąc aktywnymi działaczami społecznymi na tym terenie. W latach 30. działali w opozycji, wobec sanacji.


Pradziadek wraz geodetami przystąpili do parcelacji ziemi dworskiej i kościelnej. Po dwóch dniach, nocą dom otoczyli „żołnierze wyklęci”. Oddali kilka strzałów w okno, po czym zażądali wyjścia z domu geodetów i „obu Szczepańskich” – mojego pradziadka i dziadka Bonifacego (mającego wówczas 20 lat).

Za: „brak szacunku do świętego prawa własności”, „wyciągania ręki po ziemię dworską i kościelną” i „współpracę z komunistycznymi geodetami” – zapowiedziano im „kulę w łeb”. Prababce Annie wspaniałomyślnie obiecywano życie.


Rezolutnie mój dziadek Bonifacy, w sytuacji zgoła beznadziejnej znalazł szansę na przeżycie. Przyznał się ojcu, że wbrew poleceniom to jednak „kręcił się trochę” jak się Niemcy wycofywali zimą i w domu ukryte są trzy granaty. Schowali się wszyscy na strychu.


Gdy z hukiem, w kompletnych ciemnościach, otworzyły się drzwi i strzelając na oślep wpadli do domu „żołnierze wyklęci”, dziadek Bonifacy zaaplikował im z poddasza granat. Wrzucając do kuchni granat przeciwpiechotny, zdemolował mieszkanie, ale osiągnął efekt piorunujący. „Żołnierze wyklęci”, zabrali ze sobą rannych i uciekli, co przyspieszył dziadek rzucając przez okno drugi granat.

Przed świtem jeden z geodetów wyskoczył przez okno i pobiegł do odleglej o kilka kilometrów gminy Ożarów wprost na posterunek MO. Telefonicznie wezwano grupę manewrową wojsk KBW z Ostrowca Świętokrzyskiego i nad ranem przybyła na kilku ciężarówkach Studebacker odsiecz.


Po przeszukaniu wsi przez KWBW (dla młodych: wojska Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego), znaleziono kilku rannych „żołnierzy wyklętych”, pośród których znaleźli się: rządca dworski, organista i dwóch synów gospodarzy, zabrano ich do Ostrowca.

Z informacji, jakie posiadam – skazani zostali przez sąd na pracę w kopalni uranu w Kowarach, przeżyli, a jeden z nich opowiadał mi osobiście tę historię w latach dwutysięcznych, żałując, że dał się podpuścić księdzu do tej awantury.

A dziadek Bonifacy? W obawie o życie i uciekając przed zemstą „żołnierzy wyklętych” opuścił Lasocin, wstąpił do MO i wyjechał na Zimie Odzyskane, wysiedlał Niemców w okolicach Kołobrzegu, gdzie zrobiono mu poniższe zdjęcie i... niebawem zakochał się i ożenił z babcią Heleną, ale to już zupełnie inna historia.

zobacz na Facebooku

 ***

A oto jeden z wpisów na ten temat z 3 marca 2021 r.:

Do Pana Przewodniczącego Włodzimierza Czarzastego

A P E L

Czy będzie Pan miał odwagę wybrać jakiś dzień i ogłosić go DNIEM OFIAR tzw. żołnierzy wyklętych, który dla całej Lewicy powinien być świętem? To mógłby być np. 11 kwietnia lub 5 lipca.

5 lipca 1946 roku został uprowadzony i zamordowany nad Bugiem nauczyciel, kierownik szkoły w Gródku na Podlasiu. Tej zbrodni dokonała banda "Sokolika" - którego pomnik stoi w Sterdyni.

Ta sama banda zamordowała 11 kwietnia 1945 roku Feliksa Badurkę - byłego żołnierza Armii Krajowej, który złożył broń, zgłosił się do pracy w urzędzie gminy, został wójtem i po 3 miesiącach, okrutnie torturowany, został również zamordowany nad Bugiem.

Wczoraj jeden z posłów PO w TVN24 pochwalił się, że uczcił pierwszego marca męczeńską śmierć "żołnierzy wyklętych".

Nie sądzi Pan, że czas, aby LEWICA upomniała się o prawdę i pamięć o prawdziwych patriotach lat powojennych?

Krystyna Badurka-Rytel

***

A to stanowisko SLD wyrażone 1 marca 2021 r.

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” coraz bardziej przypomina komiksową rzeczywistość, która nie wytrzymuje spotkania z prawdą historyczną „Ogień”, „Klinga”, „Grot”, czy też „Bury” te pseudonimy, które do dziś w wielu miejscach w Polsce budzą grozę i przywołują strach z powodu popełnionych przez nich zbrodni.

Świętowanie organizacji tworzących powojenne podziemie zbrojne, bez wspomnienia czarnych kart z ich działalności, to demonstracja pogardy dla ich ofiar. W tym wypadku milczenie wręcz oznacza cichą zgodę na działania, które podejmowali.

Sprzeciwiamy się zakłamywaniu historii i bezkrytycznemu gloryfikowaniu Żołnierzy Wyklętych! Zawsze będziemy przypominać i piętnować zbrodnie dokonane przez ludzi tworzących powojenne podziemie zbrojne. Nasze oburzenie wobec zbrodni popełnionych przez część tego środowiska, nie oznacza, że nie jesteśmy wstanie zrozumieć pokolenia polskich Kolumbów, którym przyszło żyć w Polsce w systemie, którego nie byli w stanie zaakceptować.

Przyszło nam żyć w czasach przełomu i napięć, które dodatkowo są naznaczone sporami o historię naszego kraju. Dzisiejszy świat jest zupełnie inny od tego po wojennej pożodze. Jednakże to my, ludzie którzy często nie doświadczyli codziennego strachu o swe życie, wystawiamy tamtym czasom swą ocenę. Róbmy to więc rzetelnie i nie ograniczajmy się do czarno-białych opisów, te możliwe są jedynie w filmach, gdzie role dobrych i złych obsadził autor scenariusza.

Pamiętamy o ofiarach żołnierzy wyklętych. „Nie dla znaku równości pomiędzy bohaterami a mordercami” (sld.org.pl)

3 marca 2021 r.

Newsletter

Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera!
W związku z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 2016/679 o ochronie danych, wyrażam zgodę na gromadzenie, przetwarzanie oraz wykorzystywanie przez Nową Lewicę przekazanych przeze mnie danych osobowych w celach informacyjnych i promocyjnych związanych z działalnością Nowej Lewicy w celach administracyjnych na użytek newslettera, w szczególności wyrażam zgodę na otrzymywanie drogą elektroniczną newslettera oraz informacji o przedsięwzięciach organizowanych lub współorganizowanych przez Nową Lewicę, a także informacji o bieżących wydarzeniach politycznych. Czytaj dalej...

UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii.

Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Czytaj więcej…

Rozumiem